Jak ,,sięgam,, pamięcią to moja przygoda z lotto zaczęła się jak miałem 5-6 lat. Co roku z rodzicami jeździliśmy na wakacje nad morze do Babci. Pod nosem była kolektura (właściwie jak pamiętam to bardziej kiosko kolektura;) ) Tato zawsze puszczał dużego lotka, mi jako małemu brzdąców rzucały się w oczy super kolorowe zdrapki zawsze na jakąś namówiłem tate
Pamiętam też że oglądaliśmy razem losowania dużego lotka i dlugopisem-olówkiem zakreślaliśmy trafione cyferki.
Dużych wygranych nie było ale jaka radocha;) w tamtych czasach padała bardzo często trójka . O ile się nie mylę płacili wtedy chyba 10 lub 12 zł za trójkę.